Pyszna, rozpływająca się w ustach. Idealna kiedy wracasz do domu z dziką ochotą na mięso. I wyłącznie mięso. Tutaj - niedoceniona wieprzowina, którą bardzo lubię. Danie jest prościutkie, wszystko polega na długim marynowaniu. Później wszystko robi się tak jak powinno, czyli samo.
Podaje składniki dla kawałka chudej łopatki o wadze 1,2 kg.
Marynata:
0,5 l mleka
2 łyżki sosu sojowego
1 łyżeczka chrzanu
2 duże cebule pokrojone w pióra
3 goździki
2 żąbki czosnku
Mięso ponakrawałam na górze w kratkę na głębokość około 3 cm, aby marynata mogła wejść jak najgłębiej. Składniki marynaty wymieszałam, dodałam cebulę pokrojoną w pióra. Łopatkę oblałam dokładnie i marynowałam przez noc w przykrytym naczyniu w lodówce.
Pieczenie trwało około półtorej godziny. Najpierw w 200 stopniach ( bez termoobiegu) przez około 30 minut, a potem pod przykryciem jeszcze przez około godzinę. Chodzi o to, aby pieczeń przyrumieniła się, ale nie wysuszyła.
Kiedy pieczeń dochodziła w piekarniku zabrałam się za sos. Wieprzowina najbardziej smakuje mi z owocowo wytrawnymi dodatkami. Pomyślałam o gruszach. I winie. Najlepiej białym, ale akurat otwarte było czerwone.
Chuttney gruszkowy:
3 duże gruszki, na przykład odmiany Xenia
pół szklanki wina
2 łyżki masła
1 cebula
pieprz czarny
sól
1 łyżeczka miodu
Gruszki obrałam i pokroiłam na niewielkie cząstki, usmażyłam na maśle. Dodałam obraną i pokrojoną cebulę. Kiedy gruszki i cebula były miękkie zalałam całość winem i odparowałam tak by pozbyć się alkoholu. Doprawiłam miodem, pieprzem i odrobiną soli. Całość zblendowałam i jeszcze chwile smażyłam jak powidła na delikatnym ogniu.
Podałam, pachniało cudownie.
Jedliśmy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz