Szparagi muszą sie pojawić, koniecznie.
I są. Smażone z kurczakiem i makaronem, w towarzystwie pestek słonecznika i dyni. Idealne danie na podsumowanie nerwowego dnia. Szparagi przywiozłam prosto ze straganu, ekologicznie - rowerem.
Poza pęczkiem szparagów potrzebowałam:
300 gramów makaronu pełnoziarnistego penne,
niewielką cukinie
pół kubeczka jogurtu naturalnego bez cukru,
sos sojowy
garść pestek dyni i słonecznika
1 dużą pierś z kurczaka, podwójną
sól, pieprz.
Kurczaka pokroiłam w małe kostki i upiekłam bez tłuszczu na patelni grillowej, na kilku łyżkach sosu sojowego. Nie doprawiałam, po kilku minutach zdjęłam z ognia i odstawiłam. Szparagi umyłam, obcięłam zdrewniałe końce i pokroiłam w słupki wielkości ok 3 cm. Pokroiłam cukinie i zgrillowałam ponownie na kilku łyżkach sosu. Doprawiłam solą morską i grubo mielonym pieprzem. Przykryłam na moment, aby się podusiło. Makaron ugotowałam al dente i dodałam do cukini i szparagów. Na koniec wrzuciłam mięso kurczaka. Kiedy wszystkie składniki znalazły sie w woku, podlałam całość mieszanką jogurtu, sosu sojowego i lyżeczki oliwy. Całość smażyłam na wolnym ogniu przez kilka minut, wciąż mieszając. Na koniec posypałam obficie pestkami.
Jedliśmy ze smakiem i zieloną sałatą lodową ( z polskiej grządki - polecam, bez porównania do głąbków w plastikowej otoczce z Holandii ! ) polaną prostym vinegretem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz