Odkąd zaczęłam robić zdjęcia przygotowywanym przeze mnie potrawom iPhonem, straciłam bezpowrtownie argument na nieuaktualnianie bloga, jakim było przydługie fotografowanie obiadu przed jego podaniem. Podaniem na bloga oczywiście.
Teraz dzieje się to ekspresowo. Ugotowane - zjedzone - instagram.
Obiecuje sobie, że będzie też na blogu.
Ale do rzeczy.
Ta zupa to wspomnienie minionej ( mam nadzieje ) zimy. Pietruszka sama w sobie wygląda właściwie jak skostniały sopel lodu - niby pamięta ciepłą ziemie i słońce lata, ale jest warzywem mocno zimowym.
Do tego seler - brzydka pomarszczona głowa zawierająca w sobie sporo tajemniczego smaku.
Potrzebne ( proporcje podaje na spory garnek, zimą gotowałam zupę na dwa dni) :
1 kilogram korzenia piertuszki
1 duży seler
1 duża cebula
skorka z jednej cytryny
2 łyżki niesolonego masła
1 litr bulionu
1 serek złoty ementaler topiony ( z sertopu, w złotku )
1\2 szklanki białego wytrawnego wina ( opcjonalnie )
pieprz, sól do smaku
Warzywa pokroić w niewielkie kostki. Szczególnie ważne, aby cząstki selera nie były bardzo duże - miękną dość długo. Cytrynę sparzyć a potem skórkę zetrzeć na drobnej tarce i dodać do warzyw. Całość dusiłam w garnku z grubym dnem przez około godzinę, ąż warzywa były naprawdę miękkie. To bardzo ważne, bo późniejsze miksowanie półtwardych niedogotowanych warzyw sprawia, że zupa może smakować jak przecier dla dzieci ( a nie tak ma być ).
Kiedy warzywa zmiękły, dolałam wina. Uchyliłam przykrywkę, aby alkohol mógło wyparować. Później dolałam bulion, pogotowałam jeszcze około 10 minut. Zblendowałam.
Było serwowane z kukurydzianymi nachosami i ćwiartką limonki do pokropienia.
Zostało zjedzone!
Cudna i widzę, że masz aka Ryszarda do pomocy.
OdpowiedzUsuńMarta@Co Dziś Zjem Na Śniadanie?
Po nitce do kłębka...Cieszę się, że mnie znalazłaś na Instagramie, bo dzięki temu mogłam trafić tutaj :)
OdpowiedzUsuń--
http://timefordessert.pl