

Składniki na placki ( około 7 sztuk ) :
400 gramów mąki kukurydzianej
100 gramów mąki pszennej
pół szklanki przegotowanej ciepłej wody
sól
odrobina pieprzu
W dużej misce wyrobiłam ręcznie mąkę dolewając niezbędną ilość wody. Ilosc mąki pszennej podałam w przybliżeniu, należy dodać jej tyle, aby ciasto nie kleiło się do rąk. Soli i pieprzu wystarczy tyle, aby ciasto nie było mdłe, nie powinno być za to zbyt słone. Wyrobioną kluche ciasta pozostawiłam misce na około 40 minut pod przykryciem. Później rozdzieliłam ją na 7 częsci wielkosci małej piąstki, i rozwałkowałam na stolnicy popruszonej mąką. Konsystencja ciasta będzie idealna, jesli wałkowany placek nie będzie pękać na bokach. Grubość placków to około 7 mm, pewnie cudnie byłoby gdyby były cieńsze, ale to moje początki:) Na rozgrzanej patelni teflonowej ( bez tłuszczu) smażyłam placki z obu stron do momentu, aż na powierzchni pojawiły się brązowo czarne łaty. Taco w przeciwieństwie do tortilli ma być stosunkowo twardawe, przez co łatwo się je odwraca. Placki odstawiłam na bok, zabierając się za drugą część - nadzienie.
Składniki na nadzienie:
300 gramów piersi z indyka
marynata : papryczki zielone, łyżka stołowa pasty z chilli i czosnku, łyżeczka oliwy z oliwek, szczypta pieprzu kolorowego, sok z połowy limety)
połowa puszki fasoli czerowej
ząbek czosnku
połowa avocado
1 duży twardy pomidor
papryka ( dowolnego koloru )
cebula czerwona
połowa ogórka wężowego
połowa głowki sałaty lodowej
Sos:
mały jogurt naturalny 0 %
pieprz cayenne szczypta
pokrojony szczypiorek z dymki
połowa ząbka czosnku
sól
pieprz mielony
Zaczęłam od zrobienia pasty z czerwonej fasoli. Jest banalnie prosta, a smakuje o niebo lepiej niż sama fasola z puszki. Wystarczy fasole odsączyć i rozgnieść ją tłuczkiem razem z ząbkiem czosnku, pieprzem i szczyptą soli. Odstawić.
Indyka pokroiłam na paski o grubośći około 2 cm, tak aby ławo układać je na plackach. W przygotowanej marynacie indyk spędził około godziny, rzecz jasna im dłużej tym lepiej, a najlepiej całą noc. Mięso smażyłam około 12 minut na patelni bez tluszczu. Moim patentem jest dodawanie do marynat niewielkiej ilości tłuszczu, wtedy nic sie nie przypali a oszczędzamy kalorie ( na bikini - to już wkrótce ).
Reszte warzyw pokroiłam a sos przygotowałam mieszając wszystkie składniki ( czosnek rozgnieść a szczypiorek pokorić drobno ). Dobrze zeby smaki się przegryzły - odstawiłam na kilka minut.
Placki smarowałam pastą z fasoli i kolejno obsypałam warzywami. Najpiewa sałatą pociętą w paski, potem cebulą ( w krążki ), następnie papryką oraz avocado i ogórkiem ( w paseczki ), później pomidor ( dowolnie ). Na samej górze ułożyłam paski podsmażonego indyka i polałam sporą ilością sosu z jogurtu. Nadzienie przykryłam kolejnym plackiem, tak aby można było jeść rękoma - prosto i pysznie jak w Meksyku. Jakkolwiek ambicjonalnie to nie zabrzmi, placki na prawde mają kolor równikowego słońca, głownie dzięki niepopularnej u nas kompletnie mące kukurydzianej.
Składniki których nie zdązylismy zjeść wieczorem zebrałam do miski i przechowałam w lodówce. Rano przełożylam nimi dwie kromki chleba z żytniej mąki z chrupiącą skórką. Kiedy zjadłam jedą z tak przygotowanych kanapek w pociągu relacji Katowice - Warszawa Wschodnia - poczułam błogość.
Warto podjąć trud !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz